Roman z Warszawy
Roman z Warszawy Ten chwytliwy tytuł to moje określeniu archetypu absolutnie anonimowego przedstawiciela forów internetowych, który niczym profesorowie (naj)wyższych uczelni posiadł ogromną wiedzę teoretyczną w jakiejś dziedzinie. W tym przypadku w zakresie kolarstwa, ochoczo dzieląc się nią wszem i wobec. Felieton ten traktować będzie o podejściu do naszej pasji od du*y strony. Najpierw była iskra Każdy i każda z nas zaczęli przygodę z kolarstwem na swój sposób. Jesteśmy ludźmi z pasją i to jest piękne, bo stoi za tym milion wspaniałych historii, pomnożone przez tysiące wydarzeń, które zakorzeniły w naszych sercach rower. Ja zacząłem od oglądania wyścigów etapowych do półdrzemki, robionej po powrocie z lekcji w technikum, kogoś zaraził ojciec, a ktoś inny naoglądał się Schurtera czy Sagana i chciał być jak oni. Kiedyś ta iskierka zapaliła się w sercach i w wielu przypadkach trwa do dzisiaj jako stabilny, ciepły ogień podporządkowujący wiele ważnych aspektów z naszego życia. Dzisiaj pl...